Zakochałam się w swoim Synu... znów. Dziś z rana.
Wczoraj też się zakochałam tylko wczesnym popołudniem.
Dziś zaczęło się od pobudki. Otworzyłam oczy, a obok mnie leżał uśmiechnięty od ucha do ucha Witek, ze stopami gdzieś w okolicach kości potylicznej, gadający sam ze sobą i swoimi wyimaginowanymi przyjaciółmi.
Ryszard był poza zasięgiem ręki, więc nasza wspólna pobudka nie została zarejestrowana na przezroczach, szybko jednak zorganizowałam nam śniadanie...
Ryszard był poza zasięgiem ręki, więc nasza wspólna pobudka nie została zarejestrowana na przezroczach, szybko jednak zorganizowałam nam śniadanie...
Pasta z twarogu i suszonych pomidorów- mniam!
Choć jak czasem pomidorki posmyrają po gardle to i wstrząśnie człowieczkiem trochę :D
Po śniadaniu przyczailiśmy się z Ryszardem z boczku, poza zasięgiem wzroku Witka, co by Mu nie przeszkadzać w zabawie...
Był leżing na plecach :)
I leżing na brzuchu :)
No i obczaił Witek Ryszarda, a za Ryszardem swoja matkę, co to powstydziwszy się podglądactwa zaprzestała działań fotograficznych i poczęła obsypywać Syna swego całusami i gilgotkami podżebrowymi- wtedy Witek wymięka zupełnie chichrając się wniebogłosy :)
Ciekawe, o której mnie jutro zakochanie dopadnie ;)
POZDRAWIAMY!
Czarek się ucieszył na widok Witka! :D
OdpowiedzUsuńZapraszamy więc do nas na kawusię- taki mały rewanżyk za nasze wizyty ;) Bardzo się ucieszą wszystkie pyszczki :D
UsuńTeż się zakochałam ! słodziak :*
OdpowiedzUsuńWitek dziękuje :) Musimy zacząć uważać na słowa, bo jak się zorientuje jaki jest słodki i zacznie to wykorzystywać... ;) Już kokieterię ma w jednym palcu, to co to będzie jak wejdzie na wyższy poziom świadomości :) POZDRAWIAMY!!!
Usuń