Stało się. Przyszła kryska na matyska.
Co prawda Dziecię nasze nieużytym chłopem nierobem nie jest, ale przyszła kryska na Witusia zupełnie się nie rymuje :/
Za to kataru unikaliśmy dotąd dość skutecznie.
Co prawda Dziecię nasze nieużytym chłopem nierobem nie jest, ale przyszła kryska na Witusia zupełnie się nie rymuje :/
Za to kataru unikaliśmy dotąd dość skutecznie.
Cóż. Jest. Czwarty raz od narodzin w nosie (i poza nosem) Witka zagościły wydzieliny cieknąco- klejące.
Ludzkim odruchem w takich przypadkach jest pomoc załzawionemu, duszącemu się Człowiekowi. No bo nie jest? No jest.
Ale czym skoro aspirator do nosa, potocznie zwany fridą, to wróg publiczny numer jeden?
Dwa katary wstecz (bo pierwszy wspominamy zupełnie bezprzejściowo) to obraz nędzy i rozpaczy- wrzaski, wyrywanie się, płacze, na sam widok aspiratora. O części dalszej zabiegu, polegającego na wyciąganiu mózgu przez nos, pisać nie zdołam ;)
Foto: http://www.skandprojekt.pl/frida_1_frida.html
Dwa katary wstecz (bo pierwszy wspominamy zupełnie bezprzejściowo) to obraz nędzy i rozpaczy- wrzaski, wyrywanie się, płacze, na sam widok aspiratora. O części dalszej zabiegu, polegającego na wyciąganiu mózgu przez nos, pisać nie zdołam ;)
Tym razem było zupełnie podobnie. Tak jakby identycznie właściwie.
I patrzeć oboje nie mogliśmy na zestresowaną naszą Latorośl więc wzięliśmy się na sposób.
I patrzeć oboje nie mogliśmy na zestresowaną naszą Latorośl więc wzięliśmy się na sposób.
Okazało się, że wystarczyło zrobić z siebie zupełnego, totalnego BŁAZNA.
Wystarczy (podczas wykonywania zabiegu przez drugą osobę):
Dzięki takim wygibasom i ogromie radości Osesek (przynajmniej nasz) zaczyna postrzegać wyżej opisany zabieg za dość groteskowe przedsięwzięcie.
Dziś obeszło się już nie dośc, że bez łez i sprzeciwów to i bez nadmiernych ekscytacji- wystarczyło w odpowiednim momencie pochwalić i zaklaskać z ogromnym uśmiechem na twarzy.
Nosefrida jest znajomym, z którym może kiedyś zawiąże się przyjaźń? :)
Polecamy błaznowanie! :)
Wystarczy (podczas wykonywania zabiegu przez drugą osobę):
- skakać po łóżku i klaskać,
- zakładać na głowę spodnie Latorośli,
- na uszy tejże Latorośli skarpetki,
- wystawiać do granic NIEmożliwości język,
- oczy kierować naraz we wszystkie strony świata,
- a po wykonaniu zabiegu okazywać dumę rozpierająca na tyle, że framugi rozstawione na 95 cm to i tak maleńka dziupla, w której nie sposób się zmieścić.
Owacjom na stojąco nie powinno być końca, wyrazom zadowolenia również.
Dzięki takim wygibasom i ogromie radości Osesek (przynajmniej nasz) zaczyna postrzegać wyżej opisany zabieg za dość groteskowe przedsięwzięcie.
Dziś obeszło się już nie dośc, że bez łez i sprzeciwów to i bez nadmiernych ekscytacji- wystarczyło w odpowiednim momencie pochwalić i zaklaskać z ogromnym uśmiechem na twarzy.
Nosefrida jest znajomym, z którym może kiedyś zawiąże się przyjaźń? :)
Polecamy błaznowanie! :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz