Kilka minut po trzeciej lub przed czwartą nad ranem- kto to wie o tak nieludzkiej porze?
Budzi mnie jakiś sen, którego wspomnienie znika wraz z otwarciem powiek...
Budzi mnie jakiś sen, którego wspomnienie znika wraz z otwarciem powiek...
Włączam światło, oglądam dokładnie nasze łoże, podnoszę kołdry- moją i Jot, przerzucam poduszki, patrzę pod łoże, obok, jeszcze raz kołdry w górę, łapię Jot za nogę i trzęsę krzycząc:
- Jot, nie wiem gdzie jest Witek!!!!!!!!!!!
Jot przerażony otwiera oczy, patrzy na miejsce stałego nocnego pobytu naszego Syna i ze wzrokiem, w którym widać konsternacje czy ja nie robię sobie przypadkiem jaj odpowiada, z intonacją wskazującą na pytanie retoryczne:
- Tuuu???
Mój błędny wzrok ląduje na Witku, który śpi jak niemowlak, chciało by się powiedzieć, w miejscu, w którym zwykł to robić od urodzenia, czyli mniej więcej na samym środku naszego łoża. Tym bardziej widoczny, że dwa razy zdążyłam ściągnąć z Niego kołdrę...
A ja, proszę Państwa, poza oficjalnym werdyktem WHO o wegetarianach, że jesteśmy z lekka rąbnięci oraz własnym wewnętrznym odczuciem, że od zawsze coś było ze mną inaczej, nie mam zdiagnozowanej żadnej choroby psychicznej...
Miłego popołudnia :)
...jeszcze!
OdpowiedzUsuń