Przedświątecznie :)

Jak co roku Wigilię spędzamy u moich rodziców i jak co roku ładuję się do mamy z parą dodatkowych rąk do pracy. 
Co prawda, jakieś kilka Świąt wstecz, oduczyłam mamę gotować ilości jedzenia, których nie byłaby wstanie przejeść Kampania Reprezentacyjna Straży Granicznej wespół w zespół z Plutonem Specjalnym i Oddziałem Operacyjno- Śledczym, więc gotujemy tyle, ile potrzeba, by zaspokoić głód, poczuć smak jedzenia i pozostawić siebie i gości z leciutkim niedosytem.

Jednak co roku jest nas WIĘCEJ przy świątecznym stole :) W tym roku np. Witek nie jest już Brzuchem, tylko prawdziwym najprawdziwszym dzieckiem, serio, takim dziecięcym kluskiem z krwi i kości :)
Tyle, ile zdążyłam to pstryknęłam i wrzucam do pooglądania. 
A niebawem o tym: po co w ogóle nam Święta. 
Enjoy :)






Przygotowania do dekorowania naszej domowej choinki wyglądały mniej więcej tak:




Stresik trochę spiął poślady...


... ale koniec końców udało się :)



Zostały jeszcze uwięzione w piwnicy bombki do powieszenia :)

1 komentarz: