Ściany mają uszy...

Blok mieszkalny, w którym wynajmujemy nasze lokum ma siedem klatek schodowych. Parter plus cztery piętra. W naszej, środkowej klatce schodowej, umieszczono po dwa mieszkania na piętrze. My zamieszkujemy prawą stronę pietra drugiego. Jak łatwo wykoncypować, zajmujemy idealny środek bloku. Wraz z moja Panią doktor ginekolog, która mieszka vis a vis. Jesteśmy w samym centrum betonowego świata.


Foto.http://obrazki.4ever.eu/budowle/nowoczesne/blok-mieszkalny-180173


Gdy usiądziesz z rana na kibelku, w takim centrum z betonu, wokół zabrzmi Radio Wolna Europa.
Wolna od zahamowań, wolna od ogłady. Wolna od świadomości, że słuchaczy jest wielu.
Dowiesz się, że u sąsiada w klatce obok na czwartym pękł wąż od prysznica, dowiesz się, że ci z parteru, po lewej nie mają nic na śniadanie, bo nikomu nie chce się ruszyć zadka do sklepu, dowiesz się, że ci nad tobą nie znoszą wspólnych poranków, że ktoś wiecznie okupuje łazienkę. Dowiesz się, że sąsiadka z pierwszej klatki od ulicy podkochuje się w sąsiedzie z bloku nr 24 i że ten młody chłopak na tym samym poziomie tylko kilka mieszkań w lewo oświadczył się ostatnio w tak bardzo romantyczny sposób swojej wybrance, że nie sposób było mu odmówić, więc niebawem zabrzmią werble i akordeony na osiedlu.
Właściwie nie trzeba by rozmawiać z tymi sąsiadami, poznawać ich osobiście, bo wiesz o nich wszystko dzięki porannym chwilom przy gazetce, głaskanej powiewami odświeżacza powietrza...

Ale nie tylko w toalecie masz możliwość, zupełnie usprawiedliwionej i czystej od wyrzutów sumienia, inwigilacji otoczenia. Sufity również mają uszy. Przyjmują na swoje barki upuszczane przedmioty, wylewane płyny (wtedy przecieka ci sufit w łazience), tupot małych stóp i tym podobne... Niestety taki sufit nie filtruje treści przenoszonych i emituje do twojego mieszkania pogłos sytuacji stresowych, kłótnie, obelgi, wulgaryzmy.
I powiem tyle- przykro jest słuchać młodej matki, która tupie z całej siły w podłogę (czyli twój sufit, bo mieszka nad tobą) i wrzeszczy na swoje niespełna roczne dziecko tymi słowy:
"Czego ty ku***, chcesz, uspokój się, bo już mam cie dość."
Przykro jest słyszeć, na co dzień chowane przed publiką, rozgoryczenie życiem, porażkę, zrezygnowanie.
W takich momentach zadaje sobie brutalne pytania- po co decydować się na zakładanie rodziny skoro wiadomo, z założenia, że to nie wypali? Skoro jest to już czwarte dziecko, ojciec całej czwórki jest ojcem widmo, pojawia się raz na ruski rok i niespecjalnie obnosi się ze swoim poczuciem ojcostwa...

Przewody wentylacyjne, ponadto, dostarczają często mrożących krew w żyłach szczegółów. Detale te, po pojawieniu się przelotnej myśli w głowie mówcy, że może akurat tę część wypowiedzi usłyszą niepożądane uszy i należy ściszyć głos, zlewają się tworząc zlepek szeptów. Nie trudno jednak, dzięki przewodom wentylacyjnym właśnie, wyłuszczyć pojedyncze zdania.
I choć nie chcę tego, choć wolałabym słyszeć radość, zadowolenie, rozkochanie i entuzjazm, choć wcale nie cieszę się z obeznania w obrzydliwych szczegółach życia sąsiadów, żyję poniekąd ich życiem. I z całej siły staram się uchronić i siebie i rodzinę przed wpływem usłyszanych słów na nasze wspólne chwile.
Włączam więc muzykę i zaczynam tańczyć :)
I choć wiem, że nas też słyszą, jestem pewna jednego- nigdy nie usłyszą czegoś na wzór:
"Czego ty ku***, chcesz, uspokój się, bo już mam cie dość." W zamian serwuję odbiorcom audycję pełna słońca, zadowolenia chęci do życia!
I Wam życzę czystej radości :)

5 komentarzy:

  1. I choć podobnie i u mnie w domu nie usłyszy się "Czego ty ku***, chcesz, uspokój się, bo już mam cie dość." to czasem pojawia się rozgoryczenie ale od pewnego czasu jest już lepiej także dziękuję za życzenia czystej radości. Muzyka to dobry sposób na radość i odcięcie się od złych emocji. Fajny blog będę zaglądać ;) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Oczywista sprawa! Nie znam osoby, u której nie pojawiłoby się w pewnym momencie rozgoryczenie... jest to naturalna reakcja na zmęczenie i monotonię. Trzeba dać sobie pozwolenie na odczuwanie tego typu uczyć. Nie musi się to jednak odbijać na dziecku. Istnieją tysiące sposobów na to, by odreagować i znów poczuć czystą radość. Trzeba tylko poszukać rozwiązania... Pięknego dnia :) I zapraszamy do zaglądania :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Mam dokładnie ten sam problem z sąsiadami, kiedy korzystam z toalety, bądź biorę kąpiel. Cały czas słychać rozmowy, kłótnie, żale, i jak przeklinają. I sytuacja taka sama, jak u Ciebie, Madziu - kobieta z parteru ma jakoś roczne dziecko, a może troszkę starsze, co jestem popołudniami w wannie, zażywam "relaksującej" kąpieli słyszę "Coś Ty, k*rwa, zrobił!? Kuba! K*rwa mać" i nie raz mówię rodzicom, że pewnego dnia się wkurzę i zadzwonię po odpowiednie służby. Uczy tak młode dziecko takiego nerwowego zachowania, takich reakcji, że za 10 lat będzie miała ogromny problem, dziecko urośnie, wejdzie w okres dojrzewania i zacznie się, co najgorsze. Nie, nie podsłuchuję, ale jeśli ktoś wrzeszczy z całych sił w płucach, to jak tego nie usłyszeć, a po chwili płacz dziecka, bo nie wie, co zrobiło tak naprawdę. A co najgorsze - tak jest codziennie, więc dziwne, że matka jeszcze nie przyjęła jakiejś strategii, aby uniknąć tego strasznego 'Coś Ty, k*rwa, zrobił?', można by było uniknąć zszokowania, zdziwienia oraz niepotrzebnych stresów sobie, jak i maluszkowi.
    O sąsiadkach z boku nie wspomnę, które też bardzo się kłócą, chociaż ostatnio coś mniej...
    Jednak sąsiedzi a'la "wieczny remont", to jedno z najgorszych, co może się przytrafić oraz rodziny z nastolatkami..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kitty, poruszyłaś super ważną sprawę mianowicie wpływ sposobu wypowiadania oraz samych słów na dziecko i dalekosiężne skutki. Mnie się wydaje, że niektórym rodzicom nie przychodzi nawet do głowy, aby przeanalizować swoje zachowania wobec dziecka i zastanowić się jakie to będzie miało skutku za kilka lat. Wiele rodziców ma dziecko tu i teraz- kiedyś trzeba będzie kupić książki, kiedyś trzeba będzie pomyśleć o szkole muzycznej itd, Kiedyś będzie się trzeba zacząć martwić o wychowanie. Teraz? Teraz to dziecko przecież nic nie rozumie, przecież on jest taki malutki... Przykre. I przykre, że ludzie nie chcą się więcej uśmiechać. Będę się starać zarazić optymizmem w moich postach :)
      Pięknego dnia! :)

      Usuń
  4. Aha, żeby przypadkiem nikt nie pomyślał, że ja to taka matka wzór jestem i czasem nie tracę cierpliwości. OCZYWIŚCIE, że tracę. Czasem nie mam pojęcia jak zaradzić sytuacji kiedy Witek np. zaczyna jojceć nie wiadomo o co, albo właśnie zrobię sobie kawę i marzę, żeby wypić ją ciepłą- jeszcze nigdy mi się nie udało :) Ale robię wszystko, żeby nie odbiło się to na Witku. Tego akurat ten Dzieciak jeszcze nie wie- nie wie co to jest potrzeba wypicia ciepłej kawy :) Kiedyś się nauczy ;)

    OdpowiedzUsuń