Ramię w ramię...

Matką jestem, na chwilę obecną, wczoraj właśnie, całe dziesięć miesięcy- dziesięć miesięcy jestem matka od zewnątrz. Wcześniej byłam matka od wewnątrz i... już za tamtych czasów zwykłam każdą chwilę dzielić ze swoim Synem. Właściwie, poza postrzeganiem mnie (najpierw od wewnątrz, później od zewnątrz) przez mojego Psotnika, niewiele się zmieniło.
WSZYSTKO robimy razem.


Nasz wspólny czas z Witkiem podzielony jest na czynności przeróżnego typu- razem śpimy :) Razem się więc budzimy :)
Razem zaczynamy dzień od przytulania, artykułowania słów w naszym własnym, wypracowanym przez te naście miesięcy, Esperanto.
Razem przygotowujemy i pałaszujemy posiłki.
Jeszcze do niedawna razem chodziliśmy z Czortem na spacer (ale o tym jeszcze nieprędko).
Razem urządzamy sobie co dzień na nowo naszą przestrzeń w mieszkaniu.
Razem chodzimy na poranne kawki do Bratowej, razem podróżujemy, razem odwiedzamy miejsca bliskie mnie i Jot, aby stały się miejscami bliskimi Witkowi.
Wspólnie się kąpiemy, jeździmy do dziadków, odwiedzamy przyjaciół, przyjmujemy gości.
Wspólnie udzielamy się zawodowo, jeździmy na nartach, zdobywamy szczyty.
Ramię w ramię poznajemy papierowe przygody bohaterów bajek, trzymając się za ręce tańczymy w rytm rock`n`rolla, razem korzystamy z toalety- i to wcale nie z okazji mojego entuzjastycznego podejścia do tegoż procederu...
Nasze osobne życia tworzą jedną spójną całość. Nasze płuca wdychają to samo powietrze. 
Oto istota macierzyństwa. Nie ma bola- jesteś rodzic? Musisz dzielić życie z Dzieckiem.
Trzeba się zaprogramować na bycie jak szampon z odżywką- 2in1.

I choć znam wielu rodziców, którzy taki stan rzeczy odczuwają jako z lekka męczący- ja pławię się w tym wspólnym życiu.
Choć czasem moje uszy buntują się przeciwko zbyt wielu decybelom, na głowie ujawniły się szczególnie wrażliwe miejsca, wytrzymałość których testowana jest głównie podczas wyrywania włosów małymi łapkami, choć nierzadko zdarza mi się gotować mając do dyspozycji jedną z nóg, bo druga przeistacza się w tym samym momencie w kapitalną ściankę do wspinania- mam z tego naszego wspólnego życia nieopisaną radość. I satysfakcję. Tak, satysfakcję też mam.
Bo da się, drodzy rodzice- da się żyć z dzieckiem i nie rezygnować przy tym z siebie samego.
Da się połączyć nawet najbardziej sprzeczne okoliczności, wydumane pomysły, da się realizować zawodowo i da się spełniać w swoich pasjach. Nie trzeba z tego rezygnować.
Działamy zatem z Witkiem w pełnej symbiozie, nasz związek to idealnie sprawny, zdrowy organizm, pełna homeostaza.

 
Jest dla mnie, jednak, jeden wyjątek. Taki mój wentyl bezpieczeństwa.
Aby, pomimo całego zachwytu macierzyństwem, jednak jakiś procent mojego życia pozostał częścią, w której mogę uczestniczyć tylko ja.
Jeszcze przez jakiś czas, przynajmniej ;) Bo później, jeśli się Witek da namówić, będę starała się zarazić Go ratownictwem górskim i działaniami na wysokości :)
Na razie jest to mój azyl, moja własna, prywatna przestrzeń, sprzed Witka jeszcze, czy to wewnątrz, czy to na zewnątrz.
Mam taki swój świat.
I mam go na nowo, po półtorarocznej przerwie! :)
Wczoraj bowiem rozpoczęłam (pewnie długotrwały) proces POWROTU DO GRY :)
Muszę się Wam przyznać, że powrót po tak długiej nieobecności do grona Ratowników, powrót do tak bardzo ukochanych szkoleń, powrót do uprzęży, liny i rolki sprawił mi nieopisaną przyjemność, pozwolił mi wrócić do dawnej siebie, pozwolił jeszcze bardziej cieszyć się z faktu bycia mamą i uświadomił mi, że niebawem będę miała kolejna przyjemność przekazywania tej pasji Synowi :)
Na razie jednak pozwolił mi przypomnieć sobie jak to było przed całym tym Witkowym zamieszaniem :)






Wszystkie trzy zdjęcia to dokumentacja ostatniego szkolenia z pustym brzusiem ;)

I każdemu z Was polecam- kochać, rozpływać się w byciu rodzicem, celebrować każdy moment ze swoim Łobuzem, mając w zanadrzu jednak swój własny wentyl bezpieczeństwa.
Uważam bowiem, że nasz sukces bycia organizmem zdrowym opiera się właśnie na tym moim skrawku własnego ja.
Z uśmiechem i obolałymi kolanami (poobijanymi o wierzę wspinaczkową) gorąco pozdrawiam!!!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz