Magiczne zdolności pępowiny czyli twórczo ZAWSZE we dwoje.

Czas pędzi jak opętany, Dziecię rozwija się w tempie przypominającym podróż meteorytu po meandrach wszechświata więc i stało się, co się stać miało.
Wszedł Młodzieniaszek w etap sukcesywnego (ekspresowego bądź co bądź) odradzania się pępowiny.


Foto: http://www.mamabrzuszekimaluszek.pl



O ile od dłuższego czasu, mając do dyspozycji pewien wachlarz zabawowych możliwości, Jegomość potrafił zająć się sobą (no, ciut szumnie powiedziane, ale jednak) i skupić się we względnej samotności na twórczej zabawie, o tyle od kilku dni mimo, iż wachlarz nadal powiewa możliwościami zajęcia młodocianego umysłu, matka, czyli ja, istnieje jako element zupełnie i niepodważalnie niezbędny do harmonijnego przebiegu zabawy.
Że wyjść z pokoju, gdzie toczy się radosna twórczość, nie mogę- już ogarnęłam. Ale co tam wyjść! Ba, nie mogę nawet pomyśleć, aby przedsięwziąć czynność powstawania z podłogi, którą dumnie okupuje Dziecię oraz mój szanowny zadek.
Młodzieniaszek bowiem zauważywszy moment podnoszenia w.w. zadka i próby opuszczenia przez niego placu zabaw niemalże natychmiast przerywa proces twórczy, łapie za zrekonstruowaną pępowinę (a Tatuś upiera się, że uciął skutecznie) i zwija ją w kłębek dotąd, dokąd Jego ciało nie spocznie przy ciele moim.
Zupełnie nieistotnym jest fakt, że przestrzeń między naszymi ciałami zawiera, dla mnie bynajmniej istotny, element jakim jest kubek z kawą.
Pominąwszy tenże element w swojej analizie sytuacji Syn mój przylega do mnie jak opatrunek do rany, co, nie łudźcie się, nie przerywa zabawy.
Tymczasem odstawiona w nieosiągalne dla nas obojga miejsce kawa łagodnie paruje roznosząc po domu kojący zmysły aromat.

Koi jednak moje zmysły również dźwięk wymawianego przez to Małe Stworzonko:
"Mumusiuuuu, kopa cieeee".
Bo nikt tak szczerze nie wyznaje miłości! :)

Pies w tak zwanym międzyczasie pożarł dwie kredki. Będzie wypróżniał się na kolorowo :)

1 komentarz:

  1. O!!! To ja mam tak z moją młodszą latoroślą Madziarko!!! Kiedy znikam na momencik krzyczy "Ne Ne Ne" . Ma 10 miesięcy i najcudowniejszy zapach na świecie. Tylko że za dwa miesiące wracam do pracy i w ogóle sobie nie wyobrażam tej rozłąki

    OdpowiedzUsuń