548 dni... 18 miesięcy... półtora roku!

Stało się to tak szybko, tak niepostrzeżenie, czas stąpał sobie dostojnie gdzieś poza naszą świadomością, harmonijnie, dzień po dniu, krok po kroku i proszę bardzo Witek kończy dziś półtora roku!


Magiczne zdolności pępowiny czyli twórczo ZAWSZE we dwoje.

Czas pędzi jak opętany, Dziecię rozwija się w tempie przypominającym podróż meteorytu po meandrach wszechświata więc i stało się, co się stać miało.
Wszedł Młodzieniaszek w etap sukcesywnego (ekspresowego bądź co bądź) odradzania się pępowiny.


Foto: http://www.mamabrzuszekimaluszek.pl

Kombinacja alpejska czyli jak obłaskawić fridę!

Stało się. Przyszła kryska na matyska.
Co prawda Dziecię nasze nieużytym chłopem nierobem nie jest, ale przyszła kryska na Witusia zupełnie się nie rymuje :/
Za to kataru unikaliśmy dotąd dość skutecznie.
Cóż. Jest. Czwarty raz od narodzin w nosie (i poza nosem) Witka zagościły wydzieliny cieknąco- klejące.
Ludzkim odruchem w takich przypadkach jest pomoc załzawionemu, duszącemu się Człowiekowi. No bo nie jest? No jest.
Ale czym skoro aspirator do nosa, potocznie zwany fridą, to wróg publiczny numer jeden?

Foto: http://www.skandprojekt.pl/frida_1_frida.html

Co jeść, z czym uważać, co odłożyć na później, gdy na świat przyjdzie nasz Osesek?

Zabierałam się do napisania tego posta dłuuugo, ale jest. Wycacany i dopracowany.
Postanowiłam podzielić się dziś z Wami wiedzą, którą posiadłam, będąc jeszcze w szpitalu.
Wiedzą o diecie matki karmiącej. Może komuś się przyda?

Foto: smerald-kobieta.blogspot.com

Kim jesteśmy w sieci?

Czytając aktualne posty różnego autorstwa, głównie obecnych matek, odnoszę nieodparte wrażenie, że my, nasza rodzina, jesteśmy blogowym wybrykiem natury. A już na pewno jesteśmy jacyś dziwni...

Źródło: www.gibo.pl

Fajne życie!

Upalne popołudnie, tłumy ludzi potrącających się nawzajem w pośpiechu, małoformatowi sprzedawcy piszczących zabawek we wszystkich kolorach świata, cieknący hydrant, bębny i dużo frędzelków. Na samym końcu ulicy prastary mur i brama, na murze mnóstwo obrazów- tych wielkich i tych mikro. Po prawej sklep indyjski cieszący się akurat w tych dniach szczególnym powodzeniem. Na drugim końcu ulicy otwarta przestrzeń krakowskiego rynku, konie zaprzęgnięte w bryczki, kramarki z kwiatami, dzieciaki karmiące gołębie, mężczyzna z książką, wiele gitar, długie włosy i spódnice, rozszerzane od kolan ku ziemi spodnie.
Mniej więcej w połowie deptaka, na prawo od głównego nurtu Floriańskiej, w głębi wąskiej uliczki, szyld Pożegnania z Afryką i grupka ludzi ubranych w pstrokate koszule, dzwony z wszywanymi klinami w kwiaty, opaski, koraliki i pacyfy na piersiach. Wśród nich ja- w kwiecistej sukience po kostki, związanej paseczkiem w talii, z szerokimi jak dwie torby rękawami. Obok mnie moja gitara spoczywająca na bawełnianym futerale z napisem The Doors i wysłużony Zenit TTL plus dodatkowy obiektyw. To jeden ze zlotów hipisów w Krakowie.
Poniżej to akurat nie ja, raczej wersja "beauty" tego, jak nosiłam się całkiem niedawno temu .I pomimo modyfikacji przekonań noszę się nadal :)

Źródło: kwiaty-hippie.bloog.pl

23 czerwca... dzień absolutnie nie drugiego rodzica!

Jest taki jeden dzień w roku, akurat dziś, ot niespodzianka!
Dzień, w którym pamięta się o szczególnych względach dla rodzica płci męskiej.